Oczyszczam duszę z toksyn wylewanych na nią przez lata. Zdrapywanie
zgnilizny z samego siebie nie należy do najprostszych czynności. Próbowałam to
uczynić na przestrzeni dziesięciu lat, bezskutecznie. Czekałam na bliżej
nieokreślone zbawienie, które nie nadeszło i zasadniczo, nigdy nie miało
nadejść. Nikt nas nie uratuje, sami musimy znaleźć wyjście. Nie istnieje karma
ani sprawiedliwość. Nie jest prosto, lecz znalazłam w sobie dawniej ukryte
podkłady determinacji. Jak ryzykować, nie znając samego siebie? Każdego dnia
próbuję. Wiele razy cofam się w tył, nie wykonując żadnego kroku do przodu, a
mimo to, przepełnia mnie nadzieja.
Jestem wyjątkowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz