poniedziałek, 18 listopada 2019

Śmierć potrafi przynieść tak wiele niespodzianek


Śmierć potrafi przynieść tak wiele niespodzianek. Pomiędzy nami zawsze pozostawało źle, ewentualnie neutralnie, nigdy dobrze. O miłości nie możemy zbyt wiele powiedzieć. Czasem wstydziłam się myśli o tym, czy poczuje radość na wieść o twoim odejściu. Tymczasem, śnisz mi się i wolałabym, abyś jednak wróciła. Pokłócimy się, potem będziemy omawiać, ale to pozostanie stanowczo lepsze niż widok zimnych dłoni zaciśniętych na różańcu.  

piątek, 7 czerwca 2019

Przechodzę przez dom i widzę


Przechodzę przez dom i widzę, jak śmierć tańczy. Igra z nami, zdaje się być zadowolona. Otwieram okno z nadzieją, że jaśmin rosnący w ogrodzie śmielej wpłynie. Nie wygoni jej, lecz nas otumani. Może sen przyjdzie spokojniejszy, napięcie w ciągu dnia wyparuje.

wtorek, 9 kwietnia 2019

Jeśli jako argument podałabym


Jeśli jako argument podałabym guz na przysadce mózgowej, nikt nie miałby żadnych wątpliwości co do słuszności mojej decyzji. Jednak, skoro wyjaśniając, powiedziałam „źle się czuje psychicznie”, większość uznaje, że wymyślam.
Kilka miesięcy temu powtarzałam, że marzę, aby nadszedł kwiecień. Wszystko wówczas ulegnie stabilizacji. Kwiecień nadszedł, lecz zupełnie inny. Podjęłam złą decyzję odchodząc. Źle postąpiłam słuchając innych, zamiast iść na głosem własnego serca i poglądów. Nigdy przecież nie chciałam wyjeżdżać, dlaczego więc to zrobiłam?
Może, gdyby rzeczywiście stało się coś złego, byłoby prościej. Zasadniczo, było optymalnie, o ile nie lepiej niż w początkowych pesymistycznych analizach. Nikt nie widział, bądź nie pokazywał, że jesteśmy tymi z gorszego sortu, nic nie zepsułam, chociaż momentami niewiele rozumiałam. Śmierdziało, lecz czy to nie utrapienie dzisiejszego świata wielkich miast? Nie byłam sama, mieszkanie wynajęłam przytulne, czyste, ciche. Relacje z bliskimi nie ucierpiały, a nawet polepszyły się. Odległość dla miłości nie stanowi problemu.
Tylko płakałam. Zwykle w ciągu dnia, gdy znów zapomniałam o czymś banalnym lub w momencie pojawienia się mocniejszych promieni słonecznych. Każde spojrzenie odbierałam jako pogardę. Słowa, które wypowiadałam były dziwne, jakby nie moje, głupie, irracjonalne, więc przestałam mówić.

Powinnam walczyć. Powinnam być silniejszą. Nie walczyłam, jestem słaba, a jednak czuje spokój duszy. 

poniedziałek, 18 lutego 2019

Brak mi wewnętrznego przekonania


Tkwię zagubiona we własnym umyśle już od kilku miesięcy. Troszkę zganiam winę na zaburzenia hormonalne. Zwykle walczyłam między donośnym głosem rozumu i cichszym, pełnym nadziei głosem serca. Doszłam do całkiem przyzwoitej wprawy.  
Dziś walczę sama z sobą. Mogę porównać to do skakania na trampolinie. Góra, dół, początkowo- całkiem przyjemnie, aż nadchodzi lekki zawrót głowy, ból łydek, nudności, spocone pachy, dekolt, plecy, usta przesuszone.
Niezaprzeczalnie, kocham go. Ciągnie mnie ku górze, niezależnie od okoliczności. Jest moją ostoją bezpieczeństwa zamkniętą w człowieku. W podzięce potrafię tylko przywozić mu owoce, murzynka z czarną porzeczką i  szarlotkę. Czasem mam wrażenie, złamie mu serce. Może już to czynię? Nieumyślnie, delikatnie, niemalże niezauważalnie.
Brak mi wewnętrznego przekonania, że chciałabym stanąć z nim i przysięgać przed Bogiem. Właściwie, czy istnieje ktokolwiek z kim mogłabym to uczynić? Tylko w wyobrażeniach.

Obserwatorzy