wtorek, 9 kwietnia 2019

Jeśli jako argument podałabym


Jeśli jako argument podałabym guz na przysadce mózgowej, nikt nie miałby żadnych wątpliwości co do słuszności mojej decyzji. Jednak, skoro wyjaśniając, powiedziałam „źle się czuje psychicznie”, większość uznaje, że wymyślam.
Kilka miesięcy temu powtarzałam, że marzę, aby nadszedł kwiecień. Wszystko wówczas ulegnie stabilizacji. Kwiecień nadszedł, lecz zupełnie inny. Podjęłam złą decyzję odchodząc. Źle postąpiłam słuchając innych, zamiast iść na głosem własnego serca i poglądów. Nigdy przecież nie chciałam wyjeżdżać, dlaczego więc to zrobiłam?
Może, gdyby rzeczywiście stało się coś złego, byłoby prościej. Zasadniczo, było optymalnie, o ile nie lepiej niż w początkowych pesymistycznych analizach. Nikt nie widział, bądź nie pokazywał, że jesteśmy tymi z gorszego sortu, nic nie zepsułam, chociaż momentami niewiele rozumiałam. Śmierdziało, lecz czy to nie utrapienie dzisiejszego świata wielkich miast? Nie byłam sama, mieszkanie wynajęłam przytulne, czyste, ciche. Relacje z bliskimi nie ucierpiały, a nawet polepszyły się. Odległość dla miłości nie stanowi problemu.
Tylko płakałam. Zwykle w ciągu dnia, gdy znów zapomniałam o czymś banalnym lub w momencie pojawienia się mocniejszych promieni słonecznych. Każde spojrzenie odbierałam jako pogardę. Słowa, które wypowiadałam były dziwne, jakby nie moje, głupie, irracjonalne, więc przestałam mówić.

Powinnam walczyć. Powinnam być silniejszą. Nie walczyłam, jestem słaba, a jednak czuje spokój duszy. 

Obserwatorzy